Archiwum 23 listopada 2015


lis 23 2015 Wpis numer jeden
Komentarze: 0

 Szczerze mówiąc sam nie wiem czemu to piszę, myślę że to mi pomoże pozbyć sie cząstki tego całego syfu który siedzi we mnie.Nie myśle że ktoś będzie to czytał, nie będzie pięknych opraw wizualnych, rymów, epickich opisów. Szczerzę to wątpię że będzie też happy end.

 
Nazywam się Grzegorz mam 22 lata, wychowałem sie na wsi a teraz studiuje. 
 
Jąkam się odkąd tylko pamiętam, podczas porodu nastąpiło niedotlenie mózgu. Wiem mogło być gorzej ale nie obchodzi mnie to... Miałem zawsze ciężko ... Dziecinstwo wśród dzieci śmiejących sie z tego jak mowisz było straszne, skoncu to były tylko dzieci, nie rozumiały że cierpiałem przez to ... Pamiętam tylko smutek i samotność, co miało zrobić dziecko, spychalem wszystko tak bardzo wgłab siebie jak tylko byłem w stanie dosięgnąć. Przyjaciele ? Nie bardzo , sam nie wiem czemu. Pewnie przez to że byłem zamkniety w sobie , i żeby do mnie dotrzec trzeba było minimum wysiłku, zwyczajnie nikomu sie nie chciało... W wieku 8 lat pojechałem nad morze na terapię, troche pomogło. Mało z tego pamietam, zajecia głownie polegały na synchronizacji mowy z ruchem reki w specyficzny sposob. Przyszło gimnazjum. Popełniłem błąd który dostrzegłem po latach, poszedłem do klasy o profilu sportowym. Wiadomo taki wiem, w klasie same "gwiazdy" , jak dla mnie zwykłe świnie żerujące na czymkolwiek żeby wyjść na tego maczo. Byłem dosyć wysoki, dobrze zbudowany i silny, to była moja jedyna linia obrony. Chcąc nie chcac czułem że maja do mnie pewien respect, widzieli do czego byłem zdolny chociazby na silowni. Żałuje że nie byłem wtedy inny, że nie potrafiłem byc bardziej , sam nie wiem  powiedzmy że męski.. Starczyło chociaż raz na jakiś czas "wybuchnac". Nie wiem , uderzyc raz a porzadnie a rozgłos i strach załatwili by reszte... No nic , było mineło. Na dziś to tyle. Mysle ze czuje sie choc troszke lepiej.
 
Do nastepnego. 
gregnothouse : :